Od autora:
„INOTNA” to pseudonim Antoniego Przytarskiego. Pochodzi od imienia Antoni napisanego odwrotnie. Pana Antoniego Przytarskiego, po raz pierwszy spotkałam 18 marca 2009 r. w sali konferencyjnej Szpitala Specjalistycznego w Kościerzynie na spotkaniu – „Żywa Historia Sybiraka” ks. kapitana Stanisława Czapiewskiego. Na to spotkanie 95 letni pan Antoni przybył ze swym zięciem Andrzejem Zemło.
Z wielkim zainteresowaniem i przejęciem słuchał przeżyć wojennych o. Stanisława. W wolnej dyskusji, pan Antoni mówił o sobie jako żołnierzu, sanitariuszu, który także brał udział w II wojnie światowej. Opowiadanie pana Antoniego bardzo nas zaciekawiło. Umówiłam się z nim w jego domu, by spokojnie, bez ograniczonego czasu, opowiedział swoją życiową historię sprzed 50 lat. Podczas rozmowy, ten sędziwy mężczyzna, po dłuższym namyśle, rozpoczął wspomnienia: Moja życiowa historia, ciągle jest w mojej głowie. Mógłbym ją opowiadać przez wiele, wiele dni i mimo upływu lat, jest niezatarta – żywa. Bo jakże można zapomnieć wojnę – warkot samolotów, bombardowania, potworny strach, wizję śmierci itp.
Tak, niezatarta, gdyż jako sanitariusz na froncie, w czasie walk nie mógł kryć się w jakimś zakamarku lub za żołnierskimi plecami. Był sanitariuszem, po wojskowo-sanitarnym przeszkoleniu. Przyjęta w 1864 roku Konwencja Genewska mówiła o „polepszeniu losu rannych w armiach czynnych”. Na ramieniu nosił wymowną opaskę krzyża – „Międzynarodowy Ruch Czerwonego Krzyża”, który został powołany, aby chronić ludzkie zdrowie i życie, zapewniać szacunek dla istoty ludzkiej, oraz by łagodzić i zapobiegać ludzkiemu cierpieniu. Mimo, że nosili na ramieniu humanitarne emblematy, często mieli do czynienia z zagrożeniem własnego życia, zwłaszcza w czasie zmasowanych bombardowań. Jakże mógł zapomnieć bitwę nad Bzurą, w której poległo 15 tys. żołnierzy a 50 tys. zostało rannych (wśród nich i pan Antoni).
Przedarcie się przez Puszczę Kampinowską ku Warszawie nie było jednak łatwe, zwłaszcza wobec zmasowanych ataków lotnictwa niemieckiego. Bitwa przeciągała dla walczących w wieczność, mimo, że trwała tylko i aż 10 dni Następnie – niemiecka niewola, powrót do cywila, by ponownie stanąć w szeregach, ale tym razem obok żołnierzy niemieckich, zorganizowana ucieczka do francuskiej partyzantki,wstąpienie w szeregi II Korpusu Wojska Polskiego gen. Andersa, pobyt we Włoszech, Anglii i demobilizacja oraz powrót do kraju.
Wspomnienia pana Antoniego Przytarskiego ukazywały się w kilku odcinkach, w regionalnej gazecie „Życie Kaszub” jako „Żywa Historia podporucznika Antoniego Przytarskiego”. Spotykając się z panem Antonim, podziwiałam jego pamięć w przedstawianiu historycznych faktów. Jego historia „musi” być niezatarta, skoro może pochwalić się tyloma medalami. Sądzę, że w naszej okolicy nie ma podobnej osoby odznaczonej tyloma medalami.
4 maja 2014 r. – jest szczególnym dniem – 100 lecie urodzin dostojnego człowieka.
W tym dniu pragnę przedstawić i zaprezentować jeszcze raz „Żywą Historię podporucznika Antoniego Przytarskiego”, ale w trochę rozszerzonej formie – książkowej. Przedstawione tragiczne losy naszej Ojczyzny, nie mogą pójść w zapomnienie i oby stały się lekturą dla przyszłych pokoleń. Niech tak się stanie.
Elżbieta Szybowska